Ostatnio byłam nieco zabiegana i na nic nie miałam czasu - a to nauka do sesji, a to praca. Tak więc z ogromną przyjemnością zrobiłam sobie od tego przerwę i sięgnęłam po jedną z najwspanialszych rzeczy na świecie - książkę. Nie byle jaką. Będąc w płockim empiku moją uwagę przykuło dzieło pani Wild "Jesteś tylko moja". Jednak nie sam opis czy okładka mnie zaciekawił, tylko napis mówiący, iż to książka dla fanów "Pięćdziesięciu Twarzy Greya". Pomyślałam wtedy - to może być fajne. I było... tylko niestety czytając ją miałam wrażenie, że czytam jakąś marną podróbę serii "Pięćdziesiąt Odcieni Szarości". Nawet bohaterowie wydają mi się tacy sami, a jedyną różnica są imiona:
Blake - lubiący wszystko i wszystkich kontrolować, kochający ostry seks, obrzydliwie bogaty młody biznesmen, który kupuje swojej kochanej mnóstwo drogich rzeczy (wykapany Christian Trevelyan Grey)
Ericka - narratorka opowieści, świeżo upieczona absolwentka studiów z ogromnymi ambicjami, obawiająca się związku z Blakiem (czemu na myśl przychodzi mi Anastasia Steele?)
Perry - dziwak pragnący zgwałcić Erickę... (Jack Hayde jak malowany)
Alli - najlepsza przyjaciółka Ericki, umawiająca się z młodszym bratem Blake'a (hmm, czy przypadkiem w Grey'u Katherine Kavanagh nie była najlepszą przyjaciółką Anny i nie chodziła z bratem Christiana?)
Sophia - była Blake'a, wciąż robiąca z nim interesy, chorobliwie zazdrosna o byłego i wygrażająca się obecnej partnerce mężczyzny (ach, no tu inspiracją na pewno była Elena Lincoln)
Heath - brat Blake'a, mający swoje za uszami i sypiający z najlepszą przyjaciółką Ericki (mraw, słodki Eliot Grey)
Dodatkowo zauważyłam, że jest sporo wątków baaardzo podobnych do tych, przedstawionych w Grey'u. Np. historia z Sophią. Ona i on... niegdyś kochankowie, których teraz łączą tylko interesy, gdyż Blake zainwestował w firmę Sophii. Ona obecnie niesamowicie zazdrosna, iż mężczyzna umawia się z Ericką. I sama główna bohaterka myśląca, że jej ukochany nadal umawia się za jej plecami z atrakcyjną wspólniczką. Niemalże myślałam, że czytam rozszerzoną wersję historii Christiana i Eleny, serio! Czytając niektóre wypowiedzi bohaterów, miałam wrażenie, iż przechodzę Deja Vu... maleńka? Czyż nie tak Christian często zwracał się do Any? "Jesteś mój. Jesteś tylko moja"... brakuje jeszcze "We aim to please, miss Hathaway" ;/
Przypadki? Nie, nie sądzę. A już zwłaszcza, że na okładce jest informacja o tym, iż książka spodoba się fanom dzieła EL James... nie ma to jak inspiracja, która staje się zwykłym plagiatem. Aż dziwne, iż książka została wydana na rynek oraz posiada cztery części.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz