Ariana dla WS | Blogger | X X

piątek, 15 kwietnia 2016

Do biegu... gotowi... START!

Sesja... tak bardzo ukochany czas w życiu każdego studenta. Okres, w którym dowiadujesz się, że wykładowcy mają gdzieś twoją obecność, dlaczego? Ty przychodzisz dzień w dzień i dostajesz 2, a osoba pojawiająca się pierwszy raz na uczelni podczas egzaminów dostaje 5. No ale niestety, życie jest niesprawiedliwe. Sesja to również moment, w którym zadajesz sobie pytanie "Kur... po co ja w ogóle tu jestem, skoro i tak skończę na kasie w Biedronce?". Niby żadna praca nie hańbi i w sumie się z tym zgodzę (no może poza prostytucją), ale jednak na kasie w supermarkecie raczej wiele nie zarobisz. Wiem coś o tym. Różnica polega tylko na tym, że ja haruję za kasą w restauracji.


Powiem tak, gdyby nie to, iż jestem już na półmetku licencjatu i gdyby nie było mi szkoda tych zmarnowanych lat, już bym to wszystko rzuciła. Najadam się więcej stresu niż jest to warte. Jest przecież tyle ludzi na świecie, którzy bez studiów żyją i nieźle zarabiają. No chociażby za przykład mogę dać mojego chłopaka.... skończył technikum i zarabia w Niemczech (w przeliczeniu) ok. 8 000 zł miesięcznie w sklepie, w którym moja mama (pracując w Polsce) zarabia nieco ponad 2 tys. Gdzie tu kuna fak logika? This is Polska, tego nie ogarniesz. Znam jednak ten ból, sama pracuję jak wół, a zarabiam jak osioł. Zniechęca mnie również to, iż wreszcie zderzyłam się z rzeczywistością i tym, iż bycie nauczycielem nie jest chyba dla mnie. Owszem, kocham dzieci, uwielbiam spędzać z nimi czas i się nimi zajmować, ale za tym wszystkim kryje się masa innych, cholernie trudnych rzeczy... konspekty, plany roczne, wywiady środowiskowe itp. Oczywiście o zasadach BHP (których zresztą, z tego co zauważyłam, nikt i tak nie przestrzega) nie wspomnę. Ile trwają prawa autorskie, zasady wycieczek, głowa już od tego boli. No i oczywiście moja "ukochana" matka wszystkich nauk - matematyka. Właśnie na studiach zdałam sobie sprawę, że mimo dwunastu lat nauki tego przedmiotu, wciąż matematycznie jestem na poziomie dziecka kasy III podstawówki. Streszczę to tak - nie idź na studia, bo nie warto. Musiałbyś/Musiałabyś mieć dużo szczęścia, żeby od razu zacząć pracować w swoim zawodzie po zakończeniu edukacji i otrzymaniu dyplomu. I tak skończysz w najgorzej płatnej pracy ever, ponieważ mamy deficyt ludzi pracujących. Za to osób z wykształceniem wyższym w Polsce jest aż nadto. No chyba, że chcesz bawić się w Vana Wildera, wtedy proszę bardzo. Nie zapomnij tylko, że nawet on musiał kiedyś zakończyć karierę studenta.


Post pragnę zakończyć tylko jednym:
Sezon na "Cholera, jak mi się nie chce, ale muszę zaliczyć, żeby dostać się na trzeci rok studiów i rozwalić licencjat" uważam za otwarty.

x Anissa

1 komentarz